Núria Esponellà: „Podczas leczenia raka piersi zamieszkałam na wsi, niedaleko Trueta”.

Życie wystawiło pisarkę z Empordà na próbę, dając jej trzy guzy piersi i chorobę męża. Wśród natury, medytacji i pisania znalazła drogę do ukojenia. Swoje doświadczenia opisała w książce „Amb els pits a l’aire”

Pierwszą rzeczą, która przyszła jej do głowy, gdy poinformowano ją o diagnozie raka piersi, było to, że był to wielki „szok”, którego się nie spodziewała. Nie przypuszczała jednak, że to nie będzie najgorsze; kilka tygodni później wykryto nowego guza w drugiej piersi.

Życie wystawiło ją na jeszcze większą próbę podczas leczenia radioterapią, kiedy jej mąż miał problemy z sercem i musiał zostać hospitalizowany. Medytacja, kontakt z naturą i pisanie były wielkimi sprzymierzeńcami Núrii Esponellà, która nauczyła się radzić sobie z chorobą dzięki pozytywnemu nastawieniu, ponieważ nie miała innego wyjścia.

Wszystko zaczęło się w październiku 2023 roku. „Weszła tańcząc rocka, a wyszła na wózku inwalidzkim”. Tak się czuła, gdy przekazano jej tę wiadomość. „Kiedy wykonano mi rutynową mammografię, zauważono, że coś jest nie tak i że należy wykonać biopsję; poprosiłam, aby wykonano ją od razu, nie chciałam czekać”. Wyniki potwierdziły dwa nowotwory piersi lewej, a po początkowym szoku sieć przyjaciół stała się dla niej ogromnym wsparciem.

„Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było zadzwonienie do nich. Jedna z nich jest pielęgniarką i bardzo mi pomogła”. Ta profesjonalna i ludzka pomoc była kluczem do złagodzenia początkowego szoku, zwłaszcza że nie mogłam powiedzieć o tym mężowi, który miał słabe serce i nie chciałam go narażać na cierpienie.

Wkrótce jednak musiała stawić czoła dwóm bitwom, gdy wykryto u niej nowego raka w drugim piersi. „To mnie naprawdę przytłoczyło” – przyznaje. Mimo wszystko ten drugi przypadek był nowym wyzwaniem, któremu starała się stawić czoła z taką samą siłą i spokojem, mając świadomość, że wszystko zostało wykryte na czas i że rokowania są dobre.

Po operacji guzów leczenie polegało na radioterapii, ponieważ węzły chłonne nie były zainfekowane. Jednak sytuacja pogorszyła się z innego powodu, który nie miał nic wspólnego z jej chorobą. Jej mąż cierpiał na powikłania związane z arytmią serca i kilkakrotnie trafiał do szpitala Trueta.

Życie na kempingu

Esponellà, która mieszka w Ventalló, nie zastanawiała się dwa razy. Przyzwyczajona do podróżowania w górę i w dół samochodem kempingowym, postanowiła zatrzymać się tym pojazdem w pobliżu szpitala. „Codzienne dojazdy nie były dla mnie opłacalne; ta przestrzeń była dla mnie odpowiednia, ponieważ pozwalała mi zachować pewną swobodę między wizytami i terapiami oraz kontakt z naturą. Doskonale znam wszystkie lasy w okolicy” – zauważa.

Dla niej choroba była nie tylko kwestią fizyczną, ale także duchową i emocjonalną. „Były bardzo trudne chwile, kiedy czułam, że się poddaję; dlatego szukałam technik, które mi pomogą, takich jak akupunktura, medytacja i kontakt z naturą, aby przezwyciężyć chwile niepokoju”.

Esponellà uważa również, że zdrowie psychiczne odgrywa kluczową rolę. „Umysł może wywoływać choroby i prawdą jest, że przed zachorowaniem na raka przeżyłam wiele stresujących sytuacji; jedną z moich największych walk było nauczenie się, aby nie identyfikować się z negatywnymi myślami i nie pozwalać im mnie zdominować”. Dla niej również duchowość była istotnym elementem drogi do wyzdrowienia.

„Zastanowiło mnie pytanie, które nie jest zbyt często poruszane: kto opiekuje się opiekunem, gdy ten również jest chory?”

Jednym z najtrudniejszych aspektów było samodzielne stawianie czoła wielu sytuacjom. „Zastanowiło mnie pytanie, które nie jest zbyt często poruszane: kto opiekuje się opiekunem, gdy ten również jest chory? Wcześniej opiekowałam się różnymi osobami, a nagle sama zachorowałam”. Od tego momentu potraktowała chorobę jako okazję do rozwoju i nauczyła się stawiać siebie na pierwszym miejscu. „Choroba uczyniła mnie bardziej wolną, ponieważ nauczyłam się mówić „nie”.

Wsparcie w pisaniu

Zebranie tych doświadczeń w opowiadaniu nie było zamierzone. Całe doświadczenie zostało zebrane w różnych zeszytach. „Musiałam zapisać wszystko, co przeżywałam, a prawda wychodziła mi z głębi serca” – wyjaśnia Esponellà. Te myśli ostatecznie przekształciły się w książkę Amb els pits a l’aire.

„Nie jest to książka z gatunku poradników i nie chcę nikogo pouczać, jest to akt całkowitego obnażenia, dlatego wybrałem ten tytuł, ponieważ tak właśnie przeżyłem raka, zarówno w sensie metaforycznym, jak i dosłownym, a także uważam, że może to być przydatne dla osób, które przechodzą przez to samo”.

Od tego momentu rozpoczęła współpracę z Fundacją Oncolliga, prowadząc warsztaty z terapeutycznego pisania. „Pisanie pomaga oczyścić umysł, ważne jest, aby mieć środki pozwalające pozbyć się cierpienia, a także skupić się bardziej na zdrowiu, a nie na chorobie”.

Po pokonaniu raka Núria Esponellà nie ma żadnych zastrzeżeń do opieki medycznej, jaką otrzymała, ale przyznaje, że brakuje wsparcia psychologicznego i informacji na temat innych aspektów, takich jak następstwa choroby. „Przez wiele miesięcy miałam problemy z układem odpornościowym, ale teraz czuję się lepiej” – twierdzi. Nadal musi chodzić na wizyty kontrolne i przez pewien czas stosować leczenie farmakologiczne, ale nie zmienia to jej przekonania, że przeszła największą próbę w swoim życiu. „Po wszystkim, co przeszłam, wypis ze szpitala dałam sobie sama” – podsumowuje.

Cheska/ author of the article

Cheska Dobrowolska. Uwielbiam znajdować sposoby na uproszczenie codzienności.

Sacalobra